Tak sobie przeczytałam na SG Salonu notkę Krzysztofa Kłopotowskiego i sobie pomyślałam, co za panikarz.
Nie ma co tak się bać własnego cienia. Strach ma wielkie oczy. Wojna jak wybuchnie to nie z powodu Katastrofy Smoleńskiej nawet ,kiedy okaże się, że to zamach. Dlaczego nie ? Taką wojnę my jedynie moglibyśmy wypowiedzieć Rosji. Wiadomo chyba wszystkim, bez wyjątku, nie zrobimy tego. Nie zrobi tego nawet Marian Kowalski.
Nie chce mi się powtarzać, już kilka razy to pisałam. Wojna jeśli wybuchnie to z zupełnie innych powodów, o dużo większym zasięgu światowym. Na które my jako Polska mamy ograniczony wpływ. Zresztą jaki cel jest pustoszyć odbiorców ropy i gazu, kiedy się na nich zarabia ? Teraz prowadzi się glównie wojny ekonomiczne, nie zbrojne. Można cyckać państwo bez wystrzału, to po co strzelać ?
No dobrze, ktoś powie, a na Ukrainie wybuchła. No tak, ale Ukraina to nie my. My praktycznie nie sąsiadujemy z Rosją. Może się to zmienić oczywiście, ale tak jak mówił śp. prezydent Lech Kaczyński, Ukraina, państwa bałtyckie i dopiero ewentualnie my.
Nie znaczy to jednak, że nie ma możliwości wojny. Jest. Jeśli w Smoleńsku faktycznie był zamach , mógłby być dowodem przygotowywanej inwazji. Byłoby to logiczne. Nie byłby to jednak powód, a konsekwencja już wcześniej podjętej decyzji. Trudno, aby skutek był przyczyną.
